Czujnik Halla? Golf II 1.3 NZ 1989r.
: sob lip 16, 2011 11:30
Witam.
Zakładam temat bo podobne tematy są pozamykane albo są pod Golfa 3.
Mam jakiś chyba pechowy samochód, ogólnie nie mam już siły do tego Golfa, to skarbonka bez dna...
Obecny mój problem polega na tym iż podczas jazdy nagle spadają mi obroty do zera, samochód traci całą moc i gaśnie.
Następnie nie można go odpalić, akumulator, rozrusznik wszystko chodzi,a samochód nie pali.
Raz już to się skończyło holowaniem, innym razem postał jakiś czas i w końcu zapalił i chodził dobrze.
Wczoraj zrobiło mi się tak gdy wyprzedzałem inny samochód (zwiększyłem moc i obroty) po chwili obroty spadły -stracił moc, odzyskał i ponownie stracił i zgasł, zostałem na światłach, musiałem ze pchać z skrzyżowania, próbowałem odpalić chyba z 20 razy, w końcu za 21 jakoś ledwo załapał, dodałem gazu, przetrzymałem go dłuższą chwilę na wyższych obrotach i pojechałem, samochód już wtedy jechał elegancko, żadnych problemów. Wcześniej przed tą awarią zrobiłem też sporo km i było wszystko ok.
Zawsze historia jest ta sama, obroty nagle lecą do zera --> nie ma mocy --> silnik gaśnie --> nie można odpalić.
Naprawdę nie wiem co się z nim dzieje.
Kable VN, kopułka, przepływomierz- wszystko nowe.
Tak czytałem różne tematy i może to czujnik Halla?
Jeśli czujnik Halla, to słyszałem, że raczej tani nie jest i lepiej kupić cały aparat zapłonowy używany za 100zł...
Co o tym wszystkim myślicie?
Zakładam temat bo podobne tematy są pozamykane albo są pod Golfa 3.
Mam jakiś chyba pechowy samochód, ogólnie nie mam już siły do tego Golfa, to skarbonka bez dna...
Obecny mój problem polega na tym iż podczas jazdy nagle spadają mi obroty do zera, samochód traci całą moc i gaśnie.
Następnie nie można go odpalić, akumulator, rozrusznik wszystko chodzi,a samochód nie pali.
Raz już to się skończyło holowaniem, innym razem postał jakiś czas i w końcu zapalił i chodził dobrze.
Wczoraj zrobiło mi się tak gdy wyprzedzałem inny samochód (zwiększyłem moc i obroty) po chwili obroty spadły -stracił moc, odzyskał i ponownie stracił i zgasł, zostałem na światłach, musiałem ze pchać z skrzyżowania, próbowałem odpalić chyba z 20 razy, w końcu za 21 jakoś ledwo załapał, dodałem gazu, przetrzymałem go dłuższą chwilę na wyższych obrotach i pojechałem, samochód już wtedy jechał elegancko, żadnych problemów. Wcześniej przed tą awarią zrobiłem też sporo km i było wszystko ok.
Zawsze historia jest ta sama, obroty nagle lecą do zera --> nie ma mocy --> silnik gaśnie --> nie można odpalić.
Naprawdę nie wiem co się z nim dzieje.
Kable VN, kopułka, przepływomierz- wszystko nowe.
Tak czytałem różne tematy i może to czujnik Halla?
Jeśli czujnik Halla, to słyszałem, że raczej tani nie jest i lepiej kupić cały aparat zapłonowy używany za 100zł...
Co o tym wszystkim myślicie?