Samochód gaśnie w trakcie jazdy. Spięcie?
: pn lut 18, 2013 22:28
Witam.
Zdarzyło mi się to dwukrotnie. Samochód odpala bez problemu, po przejechaniu paru kilometrów zapalają się kontrolki od ABS i poduszki powietrznej. Po kolejnym kilometrze zapala się wykrzyknik, komputer zaczyna pikać (3 lub 5 sygnałów i krótka przerwa) Za pierwszym razem przejechałem tak paręset metrów, zahamowałem przed przejściem i samochód mi zgasł w centrum miasta. Nie dał się odpalić, nawet nie kręcił. Obok był postój taksówek, zapaliłem z kabla i wróciłem do domu.
Nie poszedłem do mechanika/elektryka, bo miałem akurat bardzo napięty czas, z resztą byłem pewien, że to akumulator, bo były duże mrozy, a auto stało parę dni bez ruszania. Zacząłem ładować prostownikiem raz na tydzień, dwa i auto jeździło bez problemu. Pojeździłem tak z półtorej miesiąca.
Dziś stało mi się to znowu, dzień po ładowaniu akumulatora. Syt. identyczna, czyli auto zapala bez problemu, po paru kilometrach zapalają się kontrolki od ABS i poduszki. Po chwili sygnał dźwiękowy i wykrzyknik. Tym razem nie czekałem aż mi zgaśnie tylko uciekałem na pobocze w najbliższym miejscu. Przy okazji miałem wrażenie, że przygasiły mi się reflektory, jakby elektryka już ledwie zipała. Zgasiłem silnik i znów bez kabla nie dało się odpalić. Po odpaleniu z kabla wróciłem do domu jakby nigdy nic.
W obu przypadkach zresetowała się godzina i licznik kilometrów, o ile to istotne. Dziś zaobserwowałem, że resetowały się one przy każdej próbie uruchomienia jak próbowałem odpalić jeszcze bez kabla. Przy każdym obrocie stacyjki resetowała się godzina, rozłączał i załączał centralny zamek, zapalały kontrolki na chwile. Zupełnie tak, jakby się zdjęło klemy z akumulatora i założyło je z powrotem, wtedy auto dostając na nowo prąd "ożywa".
Jakieś pomysły?
Zdarzyło mi się to dwukrotnie. Samochód odpala bez problemu, po przejechaniu paru kilometrów zapalają się kontrolki od ABS i poduszki powietrznej. Po kolejnym kilometrze zapala się wykrzyknik, komputer zaczyna pikać (3 lub 5 sygnałów i krótka przerwa) Za pierwszym razem przejechałem tak paręset metrów, zahamowałem przed przejściem i samochód mi zgasł w centrum miasta. Nie dał się odpalić, nawet nie kręcił. Obok był postój taksówek, zapaliłem z kabla i wróciłem do domu.
Nie poszedłem do mechanika/elektryka, bo miałem akurat bardzo napięty czas, z resztą byłem pewien, że to akumulator, bo były duże mrozy, a auto stało parę dni bez ruszania. Zacząłem ładować prostownikiem raz na tydzień, dwa i auto jeździło bez problemu. Pojeździłem tak z półtorej miesiąca.
Dziś stało mi się to znowu, dzień po ładowaniu akumulatora. Syt. identyczna, czyli auto zapala bez problemu, po paru kilometrach zapalają się kontrolki od ABS i poduszki. Po chwili sygnał dźwiękowy i wykrzyknik. Tym razem nie czekałem aż mi zgaśnie tylko uciekałem na pobocze w najbliższym miejscu. Przy okazji miałem wrażenie, że przygasiły mi się reflektory, jakby elektryka już ledwie zipała. Zgasiłem silnik i znów bez kabla nie dało się odpalić. Po odpaleniu z kabla wróciłem do domu jakby nigdy nic.
W obu przypadkach zresetowała się godzina i licznik kilometrów, o ile to istotne. Dziś zaobserwowałem, że resetowały się one przy każdej próbie uruchomienia jak próbowałem odpalić jeszcze bez kabla. Przy każdym obrocie stacyjki resetowała się godzina, rozłączał i załączał centralny zamek, zapalały kontrolki na chwile. Zupełnie tak, jakby się zdjęło klemy z akumulatora i założyło je z powrotem, wtedy auto dostając na nowo prąd "ożywa".
Jakieś pomysły?